Motocyklem w Kotlinę Kłodzką.
Dwa tygodnie po majówce wracamy na kłodzkie ziemie. Celem jest Lądek-Zdrój gdzie w Sanatorium kurują się rodzice. Prognoza pogody na weekend zapowiada się bezdeszczowa, więc przed wyjazdem rezerwujemy nocleg w znalezionej na necie willi. W planie na sobotę są co najmniej: Błędne Skały oraz odwiedziny w Ośrodku Rehabilitacji Jeży „Jerzy dla Jeży”.
Do Lądka docieramy trasą częściowo przez Czechy, czyli drogą 457, która oferuje ciekawą i widokową krętą trasę. Po zameldowaniu się w pensjonacie (nie jesteśmy jedynymi motocyklistami – przed budynkiem stoją jeszcze dwie Hondy) wyruszamy w miasto. Okazuje się, że Lądek chodzi spać wraz z kuracjuszami i po 22-giej miasteczko jest już wymarłe. W Parku Zdrojowym cykam kilka zdjęć ławeczkom, gdzie każda ma swoją nazwę.
Sobota rano to odwiedziny kuracjuszy, którzy już zaliczyli poranne zabiegi. Umawiamy się z rodzicami na wieczorny dancing (obowiązkowy punkt pobytu w sanatorium) i wyruszamy w drogę. Najpierw drogą DW390, która wymaga remontu ze względu na uszkodzoną nawierzchnię do Złotego Stoku. Stamtąd kierujemy się do Kłodzka na Lutycką 14a odwiedzić i wspomóc jeże. Ośrodek dla tych maluchów prowadzi Pan Jerzy Gara, który rehabilituje i leczy chore oraz nieprzystosowane do życia na wolności zwierzaczki. Pan Jerzy oprowadza nas po lecznicy, opowiada o swoich podopiecznych, udaje nam się też zobaczyć jeżynkę z młodymi jeżątkami. Później zwiedzamy zewnętrzne domki, gdzie rezydują jeże, które są przysposabiane do życia na wolności. Jesteśmy pod wrażeniem zaangażowania Pana Jerzego oraz wielkiego serca i czasu poświęcanego jeżom. Z tego wszystkiego nawet nie robimy zdjęć 🙁
Błędne Skały
Z Kłodzka dalej przez Drogę Stu Zakrętów (DW 387) docieramy na dolny parking przy Błędnych Skałach. Dojazd na górny parking odbywa się wahadłowo i musimy poczekać ok. 30 minut. Wyruszamy jako pierwsi w kolejce pojazdów, co gwarantuje nam komfort wjazdu. Labirynt Błędnych Skał nazywany wcześniej Wilczymi Dołami jest niezwykłym cudem natury, a zwiedzanie i przeciskanie się w wąskich korytarzach to nie lada wyzwanie w stroju motocyklowym. Uwaga – dojście z powrotem na parking w naszym mniemaniu jest źle oznaczone i nie byliśmy pewni czy idziemy właściwą ścieżką.
W związku z tym, że trochę zgłodnieliśmy, drogą okrężną zajeżdżamy do Kletna na pysznego pstrąga. Najedzeni wracamy do Lądka, by spędzić z rodzicami miły wieczór.
Twierdza Kłodzko
Niedziela powitała nas słoneczną pogodą. Pożegnawszy rodziców, pojechaliśmy na Twierdzę Kłodzką zwiedzić stare fortyfikacje. Zakupiliśmy bilety na zwiedzanie zarówno części górnej, jak i podziemnych labiryntów. W tych ostatnich przydała się kurtka motocyklowa, gdyż temperatury tam panujące oscylują w okolicach 8 stopni. Pozostałym zwiedzającym było troszkę zimno. Historia tego obiektu jest do końca nieodkryta, co nadaje jej charakter tajemniczości i niezwykłości. Zwiedzanie trwało około 3 godzin, także czas wracać do domu.
Piątek:
Sobota:
Niedziela: