Wypał drewna u Zygmunta Furdygiela
W latach siedemdziesiątych XX wieku w Bieszczadach pojawiły się pierwsze metalowe retorty do wypału węgla drzewnego. Dziś tradycja wypału zanika, a z ponad 100 wypałów, dziś dymy snują się na mniej niż 10 miejscówkach. Obecnie najstarszym bieszczadzkim wypalaczem (smolarzem) jest Zygmunt Furdygiel.
CIEKAWOSTKA:
Do jednej retorty mieści się około 10 ton drewna bukowego. „Beczka” z blachy o grubości około 12 mm wytrzymuje temperaturę do 800 stopni Celsjusza. Zwykle w użyciu są trzy retorty. W jednej się wypala, druga stygnie, a z trzeciej wybiera się węgiel drzewny – około 100 kg zostaje po wypale 10 ton surowego drewna. Najważniejsze jest załadowanie retorty i podpalenie drewna. Przez kolejne dwie doby jest baczne obserwowanie kominów. Gdy z retorty snuje się biały dym, wiadomo, że węgiel się produkuje, gdy pojawi się niebieski, piec natychmiast trzeba wygasić. W przeciwnym razie zamiast węgla do wybrania pozostanie już tylko popiół. Odłącza się wtedy 6 kominów, czeka około 2-3 godzin, a po tym czasie pod każdy komin wlewa 2 wiaderka wody i gliną oblepia wszystkie szpary. Piec stygnie przez około dwie doby. Po tym czasie można wyciągać czarne, bieszczadzkie złoto.
WSPÓŁRZĘDNE GEOGRAFICZNE: 49°18’04.8″N 22°19’43.7″E